2014-08-06

Rozdział 3

      Pogoda zdawała się doskonale dogadywać z nastrojami mieszkańców nowojorskiego Instytutu, ponieważ ciągle lało, niebo było szare, a życie jakieś takie bezcelowe. Dodatkowo humory zdawała się psuć informacja od Clave, mianowicie fakt, iż nie przejmują się zbytnio niepokojącymi doniesieniami o Christianie Grayowlu i żądają większej ilości dowodów. Oburzona Maryse chodziła po Instytucie mrucząc coś o tym, że Podziemni mają miejsca w Radzie, a i tak im nie wierzą. Clary, wraz z przyjaciółmi dogadała się z Magnusem i rozpoczęli planowanie swojego następnego kroku. Wszyscy doskonale wiedzieli, że powinni się cofnąć w czasie w ślad za Christianem, ale nie wiedzieli w jaki sposób, a przede wszystkim kogo wysłać na tę niebezpieczną misję.
      Oprócz tego przez większość czaru koczowali w mieszkaniu Magnusa, co średnio się czarownikowi podobało. No, może poza obecnością Alexandra, jej nigdy dość.
      - To nie ma najmniejszego sensu! - jęknął Jace, patrząc z mordęgą na kolejne stosy ksiąg z zaklęciami. Był zmęczony i podenerwowany, gdyż Clary postanowiła zająć się Simonem. Nie było z nim najlepiej przez ciągłe picie ludzkiej krwi, którą nagle musiał odstawić. Bądź co bądź, ale był wciąż młodym wampirem.
      - Wiem, że jesteś już zmęczony, wszyscy jesteśmy, ale trzeba znaleźć te runy, zrobić tę Bramę i uratować przeszłość! - syknęła Sorelle, zamykając z hukiem grubą księgę.
      - Ostrożnie - mruknął Magnus, gdzieś z kąta.
      - Jeśli czegoś nie wymyślimy, możesz się nie narodzić, dociera to do ciebie?! - kontynuowała, mrużąc oczy.
      Jasnowłosy zniósł dzielnie jej palące spojrzenie, po czym przyznał cicho rację. Ivy patrzyła na to kątem oka i uśmiechnęła się lekko, widząc, że przyjaciółka potrafi sama załagodzić sytuację i, że nie próbują sobie nawzajem poprzegryzać gardeł, jak to zwykle bywa. Po chwili spostrzegła, że wcale nie szuka run odnoszących się do czasu, a czyta o faerie. Znowu. Stało się to jej małym uzależnieniem. Nie przyznała się do tego, ale nienawidziła połowy siebie.
      Gdzieś z drugiego końca salonu dobiegło głośne westchnięcie Isabelle.
      - Muszę się rozciągnąć - jęknęła, wstając i przeciągając się. - Chce ktoś kawy? - spytała, patrząc po przyjaciołach. Sorelle i Magnus pokiwali głowami. Lightwood podniosła się i wyszła z pomieszczenia.
      - Może do problemu trzeba podejść inaczej  - odezwała się Ivy. Wszyscy popatrzyli na nią z zaciekawieniem. - Na przykład od strony naukowej. Do działania Bramy polegającego na przeniesieniu z miejsca na miejsce trzeba dodać działanie zmieniające czas. Czyli szukamy run mających działanie związane z czasem...
      - Tyle to już wiemy - przerwał jej Magnus, machając ręką. - Tylko nie mam pojęcia jakich run użyć. Tych, które udało mi się zrekonstruować z opowieści mych przyjaciół, nie pochodzą z Szarej Księgi, ani nawet z Białej. Podejrzewam, że mogą być nawet z Czarnej.
      - To już coś! - podchwyciła Ivy. - Przecież Grayowl to tylko mały Nocny Łowca. Ktoś by zauważył jakby miał ze sobą samą Czarną Księgę, nieprawdaż? Poza tym, Bramę musiał stworzyć czarownik! A ten na milion procent dostrzegł, że używa zaklęć z Czarnej Księgi! - jej oczy błyszczały z podekscytowania. Wpadła na coś prawdopodobnego. Może w końcu przyda się im na coś.
      - Tak... To możliwe - przytaknął Magnus, po chwili zastanowienia. - Pozwolicie, że skontaktuję się z kimś... - wstał i podszedł do telefonu leżącego na ławie.
      Już wykręcał numer, gdy dostrzegł, że na niego patrzą.
      - Doszliśmy do czegoś. Wynoście się, co ja przytułek? - mruknął, niepatrząc na Aleka. Wiedział, że będzie mu przykro, ale naprawdę nie mógł być świadkiem tej rozmowy.
      - Chodź, Alec - Izzy poklepała go po plecach, gdy z nieodgadnioną miną zbierał się do wyjścia.
      Cała piątka szybko opuściła mieszkanie czarownika i udała się z powrotem do Instytutu, zgodnie uznając, że powinni się przespać.
***
      Przy śniadaniu humory nadal nie dopisywały. To niesamowite, że wystarczy jedna wiadomość, by całe życie znów stało się skomplikowane i trudne. Jace wyjątkowo mocno trzymał swój kubek, aż mu kłykcie zbielały. Isabelle w zamyśleniu mieszała w swoim, a Alec w ogóle się nie pojawił. Podobnie jak Ivy. Sorelle przetarła oczy, dołączając do stołu. Maryse i Roberta również nie było.
      - Co tu tak pusto? - odezwała się, sięgając po chleb.
      - Wszyscy myślą jak walczyć z Grayowlem - odpowiedział Jace.
      - Wie ktoś w ogóle jak on wygląda? - spytała Izzy, upijając łyk i krzywiąc się. Za mało cukru.
      Sorelle wzruszyła ramionami.
      - Pochodzę z Londynu, pamietasz?
      - Na mnie nie patrz, nie pokazał mi Jonathana, to i Christiana nie pokazał - odparł Herondale.
      - Myślę, że powinniśmy wiedzieć jak wygląda nasz aktualny wróg numer jeden.
      Jace spojrzał na nią z lekkim uśmiechem.
      - Chcesz po prostu wiedzieć czy jest przystojny.
      - Wcale nie - żachnęła się. - Wiadomo coś od Magnusa? - zwróciła się do Sorelle, byle szybko zmienić temat.
      Sorelle pokręciła głową.
      - Tak się zastanawiam - powiedziała po chwili. - Kogo byśmy wysłali...
      - Zapewne większość Clave - oznajmiła Isabelle.
      Sorelle pokręciła głową.
      - Nie wydaję mi się. Cały tłum Nocnych Łowców z przyszłości za bardzo namiesza w przeszłości. To powinna być mała grupka. Niewidzialna - powiedziała, wkładając do ust kanapkę.
      Jace pokiwał głową.
      - Dobrze myślisz - uznał. - Ja się zbieram. Miałem zajść po Clary - nikt się nie sprzeciwił, więc jasnowłosy po prostu wstał i wyszedł.
      Dziewczyny popatrzyły na siebie chwilę.
      - A ja pójdę do Aleka - uznała Izzy. Sorelle pokiwała głową. Postanowiła, że dokończy śniadanie i poszuka Ivy.
***
      - Tu się chowasz - odezwała się Isabelle, gdy znalazła brata w ogrodzie na dachu. - Co jest, hę? Zawsze jesteś cichy, ale ostatnio jakoś bardziej. Niemal jak Cichy Brat.
      Alec spojrzał na nią krzywo i milczał.
      - Chodzi ci o Magnusa, prawda?
      Pokiwał głową.
      - Wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko? - obróciła go twarzą do siebie by móc spojrzeć mu  w oczy. W bezkresny błękit. Jeśli Magnus tego nie chciał, to jego strata.
      - Wiem - odezwał się cicho. - Chodzi o to, że mam wrażenie, że on nie traktuje mnie poważnie. Zobacz, nie mogłem wczoraj zostać. Poza tym, nie wiem nic o jego przeszłości. Właściwie to nic nie wiem - jęknął i zaczął oglądać swoje paznokcie. Poobgryzane od częstego myślenia.
      - Posłuchaj. Ważne jest to co on do ciebie czuje, tak? A reszta przyjdzie z czasem. Może chce cię chronić przed niepotrzebnymi ci informacjami?
      - Jego przeszłość jest dla mnie ważna.
      - Ale może nie chce cię zanudzać opowieściami o swoich byłych, bo tylko niepotrzebnie byś o tym myślał? Może chce ci oszczędzić opisów masakr jakie widział? Może nie chce opowiadać o rzeczach, które robił? Pomyśl, może chce mieć z tobą czystą kartę? - usiłowała uspokoić brata i naprawdę tak myślała. Wierzyła, że Magnus jest dobry dla jej brata, że się nim zaopiekuje w razie czego.
      Alec popatrzył w jej oczy i dostrzegł w nich tylko i wyłącznie siostrzaną miłość i troskę.
      Uśmiechnął się.
***
      - Tutaj jesteś - Sorelle uśmiechnęła się na widok przyjaciółki schowanej wśród kilku stert książek. Szybko przeleciała wzrokiem po tytułach i westchnęła. Usiadła obok Ivy i spytała:
      - Znowu o tym myślisz?
      - O czym? - brązowowłosa skrzywiła się. Nie przypominała sobie by mówiła przyjaciółce o tym, że nienawidzi krwi faerie.
      - O sobie. Konkretnie o tej połowie, która jest demoniczno-anielska.
      - Dzięki za to porównanie - jęknęła Ivy.
      - Nie myśl o tym - poprosiła przyglądając się jej z troską. - To część tego kim jesteś. Nie zmienisz swojego pochodzenia, ale pomyśl o tym jako o pamiątce po mamie. 
      Ivy spojrzała na nią swoimi dużymi orzechowymi oczami i pokiwała głową.
      - No, uśmiechnij się. Może Magnus już coś ma i zacznie się zabawa - Sorelle zatarła ręce.
      - Podoba ci się ta sytuacja? - spytała Ivy z niedowierzaniem.
      - Nudno tu jak się nic nie dzieje - czarnowłosa wzruszyła ramionami.
      Ivy popatrzyła na nią chwilę i gdy upewniła się, że przyjaciółka jest śmiertelnie poważna, parsknęła śmiechem.
      - W sumie coś w tym jest...
***
      Po południu Maryse zorganizowała obowiązkowe zebranie, ale nie pisnęła ani słówka o czym ma być. Choć z drugiej strony każdy wiedział. Wszystkich nurtowała kwestia czy Magnus odnalazł potrzebne runy. Lub chociaż czarownika, który stworzył Bramę.
      Salon powoli zapełniał się wszystkimi mieszkańcami. Alec ze smutna miną. Równie smętna Isabelle zerkająca z niepokojem na brata. Jace i Clary trzymając się za ręce. Sorelle podpierająca ścianę i Ivy z rękami skrzyżowanymi na piersi. W końcu do salonu przybyła sama Maryse, Robert i, oczywiście, Magnus.
      - I jak? - spytali, niemal wszyscy na raz.
      - Cóż, odnaleziono ciało Wielkiego Czarownika Pheonix. Tuż obok leżała Czarna Księga. Sądzimy, że od dłuższego przebywania w jej obecności można zginąć dlatego jedynie przewertowałem jej zawartość i znalazłem brakujące runy - oznajmił Magnus jednym tchem.
      - Czyli to Wielki Czarownik Pheonix stworzył Bramę cofającą w czasie dla Grayowla? - upewnił się Jace. Czarownik pokiwał głową.
      - Teraz Magnus zajmie się testowaniem nowej Bramy, a my zdecydujemy kogo wysłać - oznajmiła Maryse.
      - A co z Clave? - spytała Sorelle.
      - Cóż, nie chcieli nam pomóc, to niech potem nie marudzą, że znów w pojedynkę ratujemy świat.
      Sorelle taka odpowiedź usatysfakcjonowała.
      - Magnusie - odezwała się Clary. - Ostatnio chodzi mi po głowie taki Znak... I myślę, że będzie potrzebny.
      - Dobrze. Chodź ze mną - polecił czarownik, a Clary ruszyła za nim. Jace jak na sznurku podążył za nimi.
      - Cóż, to chyba koniec zebrania - mruknęła Maryse.
      - Maryse - odezwała się Sorelle podchodząc do niej. - Wiesz już kogo wyślecie?
      - Prawdopodobnie pójdę ja, Robert, Alec i Jace, dlaczego pytasz?
      Sorelle pokręciła głową, na znak, że z ciekawości.
      - Dobrze, rozejdźcie się.
***
      Sorelle przewracała się w łóżku i już od dwóch godzin nie mogła zasnąć. Myślała. Zbyt dużo. O sobie, swojej winie podczas ostatniej walki, o nowych kłopotach, o Christianie Grayowlu. Zastanawiała się jak bardzo Valentine namieszał mu w głowie. Czy tak jak Jonathanowi? Czy może bardziej? A może mniej, jak Jace'owi? Nie mieli pojęcia jaki jest wróg. Jedyne co pewne, to że jest niebezpieczny i zdeterminowany.
      Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze kłopoty z Simonem, propozycja Raphaela, myśli Ivy o samej sobie... Sorelle była w tym momencie przekonana, że każdy ma jakieś problemy i nawej jeśli jedne się skończą, pojawiają się nowe. Nigdy nie mamy spokoju.
      Jesteśmy Nocnymi Łowcami. Takie życie.
***
      Calutki tydzień zajęło im tworzenie Bramy. Najpierw przez cały dzień Magnus ją tworzył fizycznie. Potem nakładał runy i patrzył co się stanie. Clary tu pomogła ze swym nowym Znakiem, który jak się okazało oznaczał "Bezpieczeństwo" i dzięki niemu jabłko wrzucone w nową Bramę za drugim razem nie wybuchło. Po owym tygodniu Brama była skończona, a w powietrzu unosiło się pytanie kiedy i kto wyruszy.
      - Magnusie, jesteś pewien? - spytała po raz siedemnasty Maryse.
      - Tak - odparł poirytowany czarownik. - Bardziej bezpieczna już nie będzie. Zrani nieco przechodzących i uważam, że czyste Nefilim nie powinny przez nią przechodzić.
      - A Grayowl?
      - On nie był aż taki czysty. Z notatek Wielkiego Czarownika Pheonix wynika, że było z nim coś mocno nie tak. Jakby i w nim Valentine majstrował.
      - Dobrze - Maryse była wyraźnie zmartwiona. Młodzi Łowcy byli na akcji unieszkodliwiania demona, więc mogła w spokoju, bez ich pytań, porozmawiać z czarownikiem. - Więc, kogo proponujesz?
      - Dlaczego sugerujesz, że kogoś proponuję? - spytał Magnus.
      - Oh, proszę cię. Na pewno pomyslałeś o tym, kto byłby w stanie bezpiecznie przejść na drugą stronę.
      - Względnie bezpiecznie. Ale tak. Myślałem o Ivy, jeśli mam być szczery. Jej krew faerie ochroni ją przed demonicznym jadem zawartym w przejściu. A że nie może iść sama myślałem również o Sorelle. Wszyscy dobrze wiemy, że ta mała czarnowłosa istota ma w rodzinie nieco demonicznej magii. To również ją ochroni.
      - One? One są takie młode. I nie ukończyły szkolenia... - Maryse przeraziła się nie na żarty.
      - Owszem, ale przyjmą je z otwartymi ramionami w dziewiętnastowiecznej Anglii. A Sorelle stamtąd pochodzi. Pomyśl. Od Jace'a bije lekki blask z powodu jego anielskiej krwi. Clary jest zbyt mało wyszkolona, a Alec... Alec sam sobie tam nie poradzi.
      - A ja i Robert?
      - Jesteście za starzy. W tamtych czasach mało który Łowca miał tyle lat, co wy. Zostają one.
      Maryse zacisnęła usta. Nie miała zamiaru się zgodzić, ale podczas tworzenia Bramy wspomnienia Magnusa zmieniły się aż dwukrotnie. Trzeba działać.
      - Zwołam wszystkich - oznajmiła.
***
      Młodzi Nocni Łowcy nawet nie zdążyli zmyć z siebie wydzieliny demona śluzu, gdy Maryse zawołała ich do salonu. W dwóch zdaniach streściła rozmyślania Magnusa i spytała Sorelle i Ivy co o tym myślą.
      - Ja się zgadzam - odpowiedziała bez wahania czarnowłosa. - Ivy?
      - Gdzie ty, tam i ja - uśmiechnęła się do przyjaciółki. Znały się zaledwie pół roku, ale już mogłyby stać się parabatai.
      Maryse pokiwała głową ze smutkiem w oczach.
      - Dobrze. Macie tydzień na nauczenie się całej historii Tessy Gray i dwóch Nocnych Łowców...
      - Już ją znamy - wtrąciła się Ivy. - Z nudów czytałam o niej, a potem opowiadałam Sorelle.
      - To prawda. Wiem wszystko o tym ich trójkącie - potwierdziła.
      - Dobrze, dobrze. To trzeba was przyszykować zewnętrznie i ustawić Bramę na odpowiedni czas  i miejsce.
      - To też jest już zrobione - mruknął Magnus. - Brak im tylko sukien, gorsetów i pończoch.
      Sorelle spojrzała na Ivy, gdy usłyszała o ubraniach. Przyjaciółka zaśmiała się na widok jej miny.
      - Już nie możesz narzekać na nudę.
__________________________________________________________________
Stworzyłam zwiastun jakby ktoś miał ochotę obejrzeć ---> zakładka Zwiastun.
A tak w ogóle to zastanawiam się czy ktokolwiek tu bywa.
Odezwijcie sie

6 comments:

  1. Bardzo mi się podoba i czekam z niecierpliwością na następny:)
    Zapraszam do mnie: http://na-zawsze-razem-po-tylu-latach.blogspot.com
    Tez piszę o "Diabelskich maszynach"

    ReplyDelete
  2. Świetny blog !!!

    ReplyDelete
  3. Blog mi się podoba i pomysł jest fajny, al pomijasz kanon. Simon nie jest już Nefilim, Alec nie spotyka się z Magnusem, Robert mieszka w Idrisie, jest Inkwizytorem, a Alec wie już co nieco o przeszłości Bane'a.

    ReplyDelete
  4. Akcja toczy się po trzecim tomie. Myślałam, że w miarę to widać :).

    ReplyDelete